Forum FORUM PRZENIESIONE! Strona Główna FORUM PRZENIESIONE!
nowy adres: http://exlibris.ifastnet.com
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Obowiązek [DM/HG]

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FORUM PRZENIESIONE! Strona Główna -> FanFiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Asabe




Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 15:39, 20 Wrz 2007    Temat postu: Obowiązek [DM/HG]

Obowiązek
Autor: Asabe (na Gospodzie jako Killing Lights)
Beta: IRAnia (na Gospodzie jako Mojwa), Seira
Gatunek: obyczajowy
Pairing: DM/HG
Klasyfikacja: G
Kanoniczność: chyba wypoczywa na Bahamach xD




Draco Malfoy wstał z fotela i podszedł do szafy, z której wyjął swój ulubiony, ciemnozielony golf. Tego zimowego popołudnia było wyjątkowo mroźno, więc nawet napalenie w kominku nie dawało zbyt dużo. Blondyn od lat nie korzystał z pomocy skrzatów domowych - wolał sam zajmować się swoim domem. Samodzielnie rozpalał w kominku, sam sprzątał i gotował.
Gdy sweter zaczął go grzać wziął ze stolika kubek gorącej, zielonej herbaty i podszedł do okna. Wpatrywał się w drzewa kołyszące się na wietrze i w płatki śniegu powoli opadające na ziemię, przykrywające białym puchem tereny okalające jego niedużą posiadłość. Patrząc na te piękne widoki, zaczął wspominać zimę sprzed sześciu lat, kiedy był z Hermioną Granger. Często, gdy zaczynało się ściemniać gonili się po ogrodzie, rzucając w siebie śnieżkami. Czasem dziewczyna przewracała blondyna tylko po to, by go pocałować. W takich chwilach śmiali się jak opętani.Byli w sobie szaleńczo zakochani. Nagle ich szczęście prysnęło jak bańka mydlana i... rozstali się. Dokładniej mówiąc, Draco ją rzucił.
Nigdy nie był stały w uczuciach. To była jedna z niewielu cech, która mu została z czasów młodzieńczych. W latach szkolnych przypominał swego rodziciela - był perfidny, cyniczny, ironiczny, arogancki, zimny i samolubny. Wojna z Voldemortem, a także późniejsze wydarzenia bardzo go zmieniły. Jego dawni przyjaciele nie rozpoznaliby w nim dawnego Dracona Malfoya. Wszystko, co przez ostatnie lata się wydarzyło, sprawiło, że stał się on człowiekiem nadzwyczaj... normalnym. To nie był już ten sam Draco co kiedyś. Teraz był już prawie trzydziestoletnim mężczyzną. Tylko z wyglądu przypominał ojca - te same długie włosy w odcieniu bardzo jasnego blondu i te same duże, szare oczy.
Gdy do uszu Dracona dobiegł odgłos uderzenia pioruna, potrząsnął delikatnie głową i wrócił na fotel. Nietknięta spierzchniętymi wargami herbata już dawno przestała być gorąca. Blondyn odłożył kubek i wtulił się w miękki fotel, obity ciemnozieloną i srebrną skórą. Naszyte na niej smoki zostały zaczarowane przez ich twórcę tak, by ruszały się i zionęły ogniem, sprawiając że siedzącemu było dużo cieplej. Mimo, że było dopiero południe, pogoda sprawiła, że jasnowłosemu zachciało się spać. Drzemał już, gdy usłyszał jak ktoś uderzał kołatką o drzwi dworku. Chcąc czy nie, wstał. Przeszedł przez krótki hol i otworzył drzwi. Obrzucił nieufnym spojrzeniem dwie postaci stojące na progu. Była to kobieta na oko trzydziesto-paroletnia oraz kilkuletni chłopiec. Nieznajoma trzymała w ręku niewielką torbę. Draco w ciszy wpatrywał się w przybyłych.
– Cześć, Draco – niepewnie powiedziała dziewczyna.
– My się znamy? – zdumiał się Malfoy. Uważniej przyjrzał się stojącej przed nim kobiecie i nagle dotarło do niego z kim ma do czynienia. – Hermiona? – wyszeptał – To naprawdę ty?
Na twarzy ciemnowłosej można było dostrzec wyraz ulgi.
– Tak myślałam, że mnie nie poznasz – odpowiedziała. – Mogę wejść?
- Pewnie, wejdź – blondyn odsunął się od drzwi, wpuszczając dziewczynę, która ciągnęła za sobą chłopczyka, o istnieniu którego Draco zdążył już zapomnieć.
Znów zaczęły przypominać mu się ich dawne chwile, gdy byli ze sobą, gdy byli szczęśliwi. Musiał przyznać sobie w duchu, ze to były najpiękniejsze dni w jego życiu. Gdy oprzytomniał, zaproponował jej coś do picia.
– Nie, dzięki. Przyszłam, bo musimy porozmawiać. To ważne.
Nagle mały blondynek, o którym Draco zupełnie teraz zapomniał, pociągnął Hermionę za rękaw.
– Mamo, pić mi się chce – rzekł chłopczyk, kopiąc swymi brudnymi od śniegu nogami obicie kanapy.
– Draco, masz jakiś sok?
– Coś się znajdzie, poczekaj chwilkę – odpowiedział jej, po czym wyszedł do kuchni.
„Hermiona ma dziecko…” – pomyślał, jednocześnie wyciskając sok z pomarańczy, które od paru dni czekały na wykorzystanie, leżąc w bambusowej misie w kuchni. Sam nie wiedział, co teraz czuje. Nie kochał jej już, tak mu się przynajmniej wydawało. Zresztą, rozstali się lata temu. Jednak nie docierał do niego fakt, że dziewczyna mogła związać się z kimś innym. A przecież dziecko obok niej było tego namacalnym dowodem. Gdy zauważył, że sok wylewa się już ze szklanki, oprzytomniał i wrócił do salonu.
– Musimy porozmawiać… ale nie tutaj, nie chce by mój mały to słyszał – stwierdziła ciemnowłosa.
– Nie ma sprawy – wychrypiał – może w kuchni?
– Dobrze. Poczekaj tylko chwilkę – odparła Hermiona i pochyliła się nad dzieckiem – Kochanie, muszę iść na chwilę do innego pokoju, dobrze?
Blondynek tylko kiwnął głową.
– Bądź grzeczny, zaraz wrócę.
Kiedy oboje weszli już do kuchni, Hermiona spokojnie usiadła na krześle.
– Wiedz, że nie przyszłabym do ciebie, gdyby nie fakt, że nie mam innego wyjścia. Jesteś moją ostatnią deską ratunku. Nigdy nie prosiłam cię o pomoc, ale teraz to konieczne. Musisz mi pomóc.
„To po co tu przyszłaś, skoro wcale nie jestem ci potrzebny?” pomyślał.
– O co chodzi? – zapytał.
– Jestem chora. Ciężko chora.
Dopiero wtedy Malfoy dostrzegł jak ciemnowłosa źle wyglądała. Miała ziemistą cerę a worki pod jej brązowymi oczami podkreślały stratę ich dawnego blasku. Tego blasku, który sprawił że Draco zwariował na jej punkcie, choć kiedyś jej nienawidził. Zauważył też, że jej ręce był przeraźliwie chude i kościste.
– Potrzebujesz pieniędzy?
– Nie! – syknęła. – Nie potrzebuje twoich cholernych galeonów!
– Więc w czym rzecz?
– Musisz…musisz zaopiekować się moim synem.
– Co?! Czemu ja?!
– Tylko ty możesz się nim zająć.
– Czemu niby mam się nim opiekować?!
– Draco, proszę, zrozum mnie. Choroba jest mugolska, musz iść do szpitala, bo inaczej mały zostanie sam! Moi rodzice niedawno zmarli… nie mam już nikogo bliskiego… Tylko ty możesz zająć się Nicolasem.
Blondyn spojrzał na Hermionę, marszcząc brwi.
– Nicolasem? – powtórzył.
– Tak się nazywa. Proszę cię, zrób to dla mnie… Błagam.
– Dlaczego ja?! Nie widzieliśmy się od blisko sześciu lat, a ty nagle zjawiasz się tutaj ze swoim bachorem i oznajmiasz, że mam się nim zająć! Czemu ja?! Nie może się nim zająć jego ojciec?! Nie możesz o to poprosić swojego męża, czy kto tam jest ojcem tego dziecka?
Hermiona westchnęła.
- Draco, musisz zająć się Nicolasem. To ty… To ty jesteś jego ojcem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Asabe dnia Czw 15:47, 20 Wrz 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Asabe




Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Toruń

PostWysłany: Czw 15:45, 20 Wrz 2007    Temat postu:

Blondyn wpatrywał się w Hermionę z szeroko otwartymi ustami - był zszokowany tym, co właśnie usłyszał.
– Co ty wygadujesz?! – wykrzyknął.
– Draco… Nicolas jest twoim synem. Miałeś nigdy się o tym nie dowiedzieć, ale w świetle ostatnich zdarzeń…
– Hermiona, nie żartuj sobie ze mnie! Zawsze miałaś ‘inne’ poczucie humoru, ale teraz to przegięłaś! Nie zdołasz mi wmówić, że ten bahor, którego widzę po raz pierwszy w życiu, jest moim synem!
– Nie krzycz, na Merlina! – syknęła orzechowooka – nie mam ochoty wysłuchiwać twoich wrzasków, które może też słyszeć Nico!
Chłopak uchylił lekko drzwi i spojrzał w kierunku salonu. Mały blondynek cały czas siedział na kanapie, drapiąc po głowie wyszytego smoka, który pomrukiwał z zadowolenia. Szklanka soku, wypita do połowy, stała cały czas na stole. W końcu, usłyszał głos dziewczyny:
– Draco…naprawde nie wierzysz, że on jest twoim dzieckiem? Naprawde nie widzisz, że mały jest twoją kopią i różni was jedynie kolor oczu?! Nicolas od ponad pięciu lat przypomina mi o tobie…o naszym związku…byliśmy wtedy tacy szczęśliwi…ale oczywiście, ty musiałeś mnie rzucić i to w najgorszy możliwy sposób, poprzez sowę!
– Hermiona…
– Cicho bądź! Spójrz na niego, on z każdym dniem jest coraz bardziej do ciebie po…
– Przestań! Po co ty mi to mówisz?! – blondyn spojrzał znów na Nicolasa. Gdy tak wpatrywał się w niego, to istotnie widział podobieństwa. Mały miał takie same, długie blond włosy jak on sam. Miał też takie same, długie i szczupłe paluszki u rąk, co było cechą dziedziczną w ich rodzinie. Jednakże, chłopczyk miał oczy po swojej matce – duże, w kolorze dojrzałego orzecha włoskiego, z długimi rzęsami.
– „To niemożliwe!” – pomyślał – Nie wierzę, to na pewno nie moje dziecko!
– Nie każe ci w to wierzyć. Pomóż mi tylko, proszę.
– Dlaczego niby mam ci pomóc, co?! Znikasz na pare lat, a gdy się już pojawiasz, to z bachorem! I jeszcze próbujesz mi wmawiać, że to moje dziecko! Dlaczego więc mam ci pomóc?
– Bo nie mam już kogo poprosić o pomoc! Przyjaciele mają własne problemy, a moi rodzice pare miesiecy temu zginęli!
– A myślisz że mnie możesz prosić?! Nic już nas nie łączy, więc czemu?! Tak trudno było pójść do tej ryżej Ginny i poprosić ją, by zajęła się twoim dzieciakiem?!
– Ona ma własne problemy! Poza tym Draco - mylisz się, bo łaczy nas wiele, przede wszystkim nasz syn!
– Nie, Hermiona, nie wmówisz mi tych bzdur!
– Na najszersze gacie Merlina, uspokój się wreszcie!
– Nie będę starał się być spokojny, gdy ty mówisz mi takie rzeczy!
– Ja tylko mówię prawdę!
– Hermiona, idź już – poprosił cicho. Dziewczyna spojrzała na niego ze zdumieniem.
– Draco, ty nic nie rozumiesz! Musisz mi pomóc! – powiedziała ze łzami w oczach.
– Nic nie musze, zrozum! Nic!
Przez chwile wpatrywali się w siebie, dysząć. W pewnym momencie dobiegł do ich uszu odgłos tłuczonego szkła. Orzechowooka spojrzała na chłopaka i niepewnie poprosiła:
– To...to pewnie Nicolas. Idz do niego, dobrze?
– Dlaczego?!
– Czy ty nie możesz zrobić tak prostej rzeczy dla mnie?! – syknęła.
– No dobrze, pójdę do niego – mruknął, po czym wyszedł z kuchni. Chłopczyk klęczał na puchatym, srebrno-zielonym dywanie i próbował zebrać do swoich niedużych, dziecięcych rączek resztki stłuczonej szklanki.
– Zostaw to, bo się skaleczysz – powiedział łagodnie Draco.
– Tttatusiu…ja nie chciałem – zachlipał malec. Dracon znieruchomiał.
– Nie jestem twoim ojcem i nie mów tak do mnie – powiedział powoli, nie znoszącym sprzeciwu tonem, myśląc, że to coś da.
– Dobrze, tatusiu – odparł grzecznie Nicolas, wycierając łzy przydługim rękawem swojej bluzki.
Blondyn ujął w swe dłonie dwie dziecięce rączki, tak podobne do jego własnych i sprawdził, czy dziecko się nie skaleczyło. Wyglądało na to, że wszystko skończyło się dobrze, bo nie znalazł żadnych ran. Ślizgon odetchnął z ulgą. Uspokajanie płaczacego dzieciaka i targanie go siecią Fiuu do Magicznej Przychodni z pewnością nie było mu teraz potrzebne.
– Nicolas, posłuchaj mnie teraz. Co powiedziała ci mama, gdy szliście tutaj?
– Że idziemy odwiedzić mojego tatusia. – odparł maluch, zadowolony z faktu, że wysoka postać koło niego nie gniewa się o stłuczenie szklanki. Dracon westchnął ciężko. Wyjął różdzkę i skierował ją w kierunku kawałków szkła.
– Chłoszczyść!
Z dywanu zniknęło szkło, tak samo jak i resztki rozlanego soku. W końcu skierował wzrok na dziecko.
– Pamiętasz, co powiedziałem ci przed chwilą?
– Nie pamiętam.
– Powiedziałem, że nie jestem twoim tatą.
– Czemu tak mówisz, tatusiu?
– Bo to prawda!
– Mamusia powiedziała że idziemy do taty. Przyszliśmy do ciebie, więc jesteś moim tatusiem, a mamusia mówiła prawdę…
Draco delikatnie ujął w ręce twarz Nicolasa. Czuł, że mały faktycznie jest jego synem, ale umysł nie pozwalał mu tego zaakceptować, a przecież widział, jak blondynek jest do niego podobny. W końcu, odjął ręce od bladego jak on sam lica dziecka i drżacym głosem powiedział:
– Nie wszystko, co mówi twoja mama, musi być prawdą.
– Mamusia nie skłamałaby. – stwierdził maluch z niezachwianą pewnością. Dracon spojrzał na niego ze zrezygnowaniem. Miał przed sobą przecież tylko mniej więcej pięcioletletniego chłopca. Nie mógł przecież wymagać, że mały uwierzy w to, iż jego matka kłamie.
– Mama na pewno ci wszystko wytłumaczy. Usiądź grzecznie na fotelu, a ja po nią pójdę. Poczekaj chwilkę – powiedział, po czym poszedł do kuchni. Od progu zaczął mówić:
– Już jestem. Co ty nagadałaś temu bied… - urwał, rozglądając się po kuchni.
Hermiony tam nie było. Szybko wyjął różdzkę i wypowiedział zaklęcie.
– Searcheo* Hermiona Granger!
Na nieszczęście dla Draco, różdżka wykazała, iż na terenie posiadłości nikt taki się nie znajduje. Po chwili zauważył, że na blacie znajduje się koperta. Wyjął z niej liścik i po chwili usłyszał** pełen smutku, cichy głos Hermiony.
„Draco, wybacz mi, ale musiałam to zrobić -nie było innego wyjścia. Postaram się wkrótce z tobą skontaktować przez lusterkofon***. Wiem, że dobrze zaopiekujesz się naszym synem. Wierzę, że się polubicie - Nicolas to wspaniały i mądry chłopczyk. Dzięki za pomoc. Hermiona.
PS. Nie szukaj mnie. I tak mnie nie znajdziesz.”

Gdy dotarła do niego treść listu, upuścił go.
– Osz w morde hipogryfa…



*moje własne zaklęcie xD jak się pewnie domyśleliście, zaklęcie sprawdza czy na danym terenie znajduje się osoba, której imie zostało wypowiedziane po słowie „Searcheo”.
** pergamin zostal zaczarowany tak, że po otwarciu go sam odczytywał treść głosem osoby piszącej.
*** coś w tym stylu było w kanonie. Lusterkofon to urzadzenie na pozór wyglądające jak zwykłe, zamykane lusterko. Jednakże, po wypowiedzieniu odpowiedniej formułki, lusterko to ‘łączy’ dwie osoby. Noo, lusterko, które zachowuje się jak telefon komórkowy xD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
IRAnia




Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 18:32, 20 Wrz 2007    Temat postu:

Mówiłam już wiele razy, że Obowiązek bardzo mi się podoba.
Chociażby przez pomysł - koniec Pottera, który jest w depresji i Seva, który mu pomaga! Coś świeżego!
Styl też masz niezły, trochę pracy i dojdziesz do perfekcji.
Pzdr


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NoName
Administrator



Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NoWhere

PostWysłany: Pią 23:48, 21 Wrz 2007    Temat postu:

Merlinie, cieszę się, że nareszcie coś nieslashowego :wink: Ostatnio czytam same slashe i powoli zaczynam mieć nerwicę (no ja nie wiem, u Rowling w ogóle nie było żadnych związków, za to u autorów fanfików tylko i wyłącznie "wśród uliczek wąskich, niebezpieczne związki"). A tak serio, póki co właściwie ciężko coś powiedzieć o treści, bo w sumie to jest wstęp. Spotykamy po paru latach Draco, okazuje się, że kiedyś tam miał romans z Hermioną (a to zdrajca krwi), właśnie sobie o niej myśli, a tu proszę, hop siup, Hermiona puka do drzwi, co więcej z dzieckiem... Nie zaczyna się więc może jakoś super oryginalnie, ale musze powiedzieć, że mnie zaciekawiłaś. Co jest Hermionie, że musi zniknąć? Czemu w ogóle nigdy nie powiedziała Draco, że ma z nim dziecko? Kłótnia nie kłótnia, nawet jeśli ją rzucił w końcu jest ojcem i ma prawo wiedzieć. Mam nadzieję, że pociągniesz to jakoś ciekawie .
No dobra, to teraz trochę się poczepiam strony technicznej, mogę? (To pytanie retoryczne, nie musisz odpowiadać :twisted: ).
Cytat:
Tego zimowego popołudnia było wyjątkowo mroźno, więc nawet napalenie w kominku nie dawało zbyt dużo.

Jako osoba posiadająca kominek stanowczo protestuję. Napal w kominku, a po kwadransie zaczniesz się rozbierać, bo ci będzie gorąco. Chyba, że Draco mieszkał w jakieś ruderze z nieszczelnymi oknami... A tak serio, po prostu na twoim miejscu przerobiłabym ten kawałek, że "niewiele dawało", może że nie było wystarczające, żeby paradować w samym podkoszulku:)
Cytat:
Nagle ich szczęście prysnęło jak bańka mydlana i... rozstali się. Dokładniej mówiąc, Draco ją rzucił.

Kiedy mówisz, że "szczęście prysnęło jak bańka mydlana" kojarzy mi się z czymś, czego nie kontrolujemy. Mam na myśli, że szczęście Hermiony prysnęło jak bańka mydlana, bo dla niej do był szok, ale Draco sam o tym zdecydował. W tym wypadku jego bańka nie prysnęła - sam ją zniszczył.
Cytat:
Jego dawni przyjaciele nie rozpoznaliby w nim dawnego Dracona Malfoya.

Dawni, dawnego - powtórki. Może szkolni przyjaciele?
Cytat:
To nie był już ten sam Draco co kiedyś. Teraz był już prawie trzydziestoletnim mężczyzną. Tylko z wyglądu przypominał ojca - te same długie włosy w odcieniu bardzo jasnego blondu i te same duże, szare oczy.

Trochę się tu pośmiałam. To już nie był ten sam Draco co kiedyś - dzisiaj miał trzydzieści lat (mniej więcej tak to brzmi). Cóż, no nikt nie młodnieje, nawet Malfoy :wink: Może: Miał prawie trzydzieści lat i tylko z wyglądu przypominał swojego ojca itd.?
Cytat:
Gdy do uszu Dracona dobiegł odgłos uderzenia pioruna, potrząsnął delikatnie głową i wrócił na fotel.

Pioruny zimną? Nie przesadzaj z tym gotyckim wystrojem...
Cytat:
trzydziesto-paroletnia

Bez myślnika, to jest jedno słowo: trzydziestoparoletnia (tak na marginesie, to znaczy, że Hermiona źle wygląda, ona i Draco są w tym samym wieku, a on nie ma jeszcze trzydziestu lat. Czyli ona wygląda na strasza niż jest. Oj niedobrze, niedobrze...)
Cytat:
– Hermiona? – wyszeptał – To naprawdę ty?

Kropka po wyszeptał.
Cytat:
- Pewnie, wejdź – blondyn odsunął się od drzwi, wpuszczając dziewczynę, która ciągnęła za sobą chłopczyka, o istnieniu którego Draco zdążył już zapomnieć.

a za chwilę:
Cytat:
Nagle mały blondynek, o którym Draco zupełnie teraz zapomniał, pociągnął Hermionę za rękaw.

Draco ma strasznie zaawansowaną sklerozę... A tak na serio, powtarza ci się dwa razy to samo w przeciągu kilku linijek.
Cytat:
– Dobrze. Poczekaj tylko chwilkę – odparła Hermiona i pochyliła się nad dzieckiem – Kochanie, muszę iść na chwilę do innego pokoju, dobrze?

Kropka po "dzieckiem".
Cytat:
„To po co tu przyszłaś, skoro wcale nie jestem ci potrzebny?” pomyślał.

Nie brakuje przypadkiem myślnika między tym co w nawiasie a "pomyślał"?
Cytat:
Choroba jest mugolska, musz iść do szpitala, bo inaczej mały zostanie sam!

Po pierwsze "muszę" a nie "musz", a po drugie mam pewne wątpliwości co do logicznej konstrukcji tego zdania. Rozumiem, że chodziło o to, że jak nie pójdzie do szpitala, to umrze i mały zostanie definitywnie sam. Ale brzmi do dziwnie w kontekście sytuacji: ona musi pójść do szpitala, a jeśli pójdzie, to mały zostanie sam (nawet jeśli tylko na trochę). Więc może, bo jeśli nie pójdę to go osierocę, albo coś w tym stylu.
Cytat:
Nie zdołasz mi wmówić, że ten bahor, którego widzę po raz pierwszy w życiu, jest moim synem!

Aj, orto... "bachor"
Cytat:
Miał też takie same, długie i szczupłe paluszki u rąk, co było cechą dziedziczną w ich rodzinie.

Nie wiem czy to zabieg celowy, czy wpadka. Używasz słowa "ich" - czy to znaczy, że Draco już się zgadza z faktem, że Nicolas jest jego synkiem? Bo jeśli jeszcze nie, to powinno być w "jego" rodzinie.
Cytat:
– „To niemożliwe!” – pomyślał – Nie wierzę, to na pewno nie moje dziecko!

Kropka po "pomyślał". I w ogóle "nie wierzę" zaczełabym od nowej linijki, w końcu jedno to myśl, a drugie dialog.
Cytat:
Przyjaciele mają własne problemy, a moi rodzice pare miesiecy temu zginęli!

"Parę", "miesięcy". Hm, a co się stało z Wielką Trójcą? I jak zginęli rodzice Hermiony? Interesujące...
Cytat:
Poza tym Draco - mylisz się, bo łaczy nas wiele, przede wszystkim nasz syn!

ączy"
Cytat:
Przez chwile wpatrywali się w siebie, dysząć

"dysząc"
Cytat:
Idz do niego, dobrze?

"Idź"
Cytat:
Uspokajanie płaczacego dzieciaka i targanie go siecią Fiuu do Magicznej Przychodni z pewnością nie było mu teraz potrzebne.

"płaczącego"
Cytat:
W końcu, odjął ręce od bladego jak on sam lica dziecka i drżacym głosem powiedział:

O, wow. "Blada, chuda, żółte lice, łyszczy się jako miednica". Albo jakoś tak (Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią). Nie bardzo mi to lico pasuje do konwencji, może po prostu policzek? :wink:
Cytat:
lusterkofon

Z tego, co zrozumiałam z Twojego wyjaśnienia, i co pamiętam z kanonu, to to coś nazywało się lusterko dwukierunkowe i było raczej rzadkie. Chodzi ci o to, co Syriusz dał Harry'emu i czego Syriusz i James używali w szkole jak mieli oddzielne szlabany?
Nasunęły mi się jeszcze dwie uwagi. Po pierwsze, przejrzyj interpuncję, bo zdarza się zagubiony przecinek albo spacja (chociaż na szczęście niewiele). Po drugie - jak Hermiona wyszła tak, żeby Draco tego nie zauważył? Od drzwi wejściowych weszli do salonu, z salonu do kuchni. Teoretycznie powinna wychodzić tak samo - z kuchni do salonu, gdzie był Draco z dzieckiem i do drzwi. Jak wyszła, żeby oni jej nie zauważyli, oknem? I w ogóle dlaczego Draco mieszk w jakimś małym domku a nie w Malfoy Manor? Zaintrygowałaś mnie, czekam na więcej :twisted:
Przy okazji, ogromny plus za parę fajnych miejsce: na najszersze gacie Merlina! (Tak! Bossskie!) oraz "Nie jestem twoim tatusiem, rozumiesz? Tak, tatusiu." Więcej takich perełek poproszę Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tsunade




Dołączył: 04 Lis 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:09, 04 Lis 2007    Temat postu:

Ja się czepiać błędów nie będę bo ich nigdy nie zauważam. Fan fick bardzo mi się podobał i czekam na ciąg dalszy. Choć mam parę wątpliwości co do fabuły, ale liczę że wszystko się wyjaśni w najbliższym czasie. Trudno się dogłębniej wypowiadać po bardzo krótkim kawałku. Bardzo lubię paring HG/DM choć wydaje mi się on chwiejny i nierealny. Ogólnie zyskałaś sobie we mnie czytelnika i na pewno nie przegapię kolejnych części. Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NoName
Administrator



Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: NoWhere

PostWysłany: Nie 1:45, 03 Lut 2008    Temat postu:

Z przyczyn technicznych Forum EL zostaje przeniesione.

[link widoczny dla zalogowanych]

Wszystkie posty zostały już przeniesione, prosimy użytkowników o rejestrowanie się, aby można było przyporządkować posty do użytkownika Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum FORUM PRZENIESIONE! Strona Główna -> FanFiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin