 |
FORUM PRZENIESIONE! nowy adres: http://exlibris.ifastnet.com
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Neogenezis
Dołączył: 20 Lis 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 19:39, 18 Gru 2007 Temat postu: Rain [NZ] 1/? |
|
|
Pod wpływem mojego dziwacznego wena się to to urodziło.
W planach to fantasy, aczkolwiek może mi się odwidzieć, chociaż to mało prawdopodobne.
Raczej widać, że będzie slash. Można to uznać za swego rodzaju wstęp.
Jakkolwiek.
Rozdział pierwszy
Ucieczkowicz
- Hej, wszystko w porządku?
Dzieciak spojrzał na niego półprzytomnym wzrokiem.
- Mały, obudź się! – powiedział mężczyzna, policzkując go lekko. – No, wreszcie – westchnął, gdy spojrzenie wyraźnie skupiło się na nim, a miejsce otępienia zajęła złość.
- Nie mów do mnie „mały”!
- Dobrze, spokojnie. – Nieznajomy podniósł dłonie w obronnym geście. – Nie wyglądasz najlepiej, wiesz? I skąd się w ogóle tutaj wziąłeś?
- Uciekłem z domu – oświadczył chłopaczek z niejaką dumą. Mężczyzna spojrzał na niego w sposób, jakiego dzieciak nie był w stanie zidentyfikować.
- Sądzę więc, że jesteś głodny. A już na pewno zmarzłeś. Chodź, przejdziemy się. – Wstał i podał rękę chłopcu.
- Ale ja nie mogę… - ten urwał nagle i po chwili zastanowienia przyjął dłoń. Przez twarz mężczyzny przemknął ledwo zauważalny uśmieszek.
- Jestem Ray.
~~***~~
Mężczyzna z nieodgadnionym wyrazem twarzy przyglądał się jedzącemu dziecku.
- Dlaczego uciekłeś? – zapytał w końcu, po długiej chwili milczenia.
- Hm? – Chłopiec skierował na niego pytający wzrok. Ray zdusił w sobie chęć do skomentowania jego manier.
W ten sposób go do siebie zrażę. A przecież nie o to chodzi, zgadza się?
- Pytałem, czemu uciekłeś.
- Bo wszyscy chcieli mnie kontrolować. I ciągle robili jakieś problemy – William wzruszył ramionami. – Nie potrzebuję niczyjej opieki. Umiem sam sobie poradzić.
- Nie chcesz wrócić? Nie tęsknisz za domem?
- Nie jestem żadnym maminsynkiem, żeby chcieć.
Słysząc buntowniczy ton chłopaka, Ray roześmiał się otwarcie. Śmiał się suchym, pozbawionym wesołości chichotem.
- Co cię tak bawi? – zapytał Will ofensywnie.
Ray uspokoił się i spojrzał na chłopaka tak, że przeszedł mu po plecach dreszcz.
- Bo jesteś dokładnie taki sam jak pewna osoba, którą kiedyś znałem. Tak samo sądzisz, że nikt nie jest ci potrzebny. Że rodzina, to zbędny balast. Że możesz być szczęśliwy, będąc sam.
- Co się stało z tą osobą? Kto to był?
- Miał na imię Alex. Żył, tak jak ty, w normalnej rodzinie, niczego mu nie brakowało. I tak jak ty uważał, że wszyscy chcą go kontrolować, że go ograniczają. I uciekł. W końcu trafił do najpodlejszej dzielnicy. Jak łatwo się domyślić, nie wyszło mu to na dobre. Ale miał szczęście. Znalazła go młoda dziewczyna i zabrała do domu. Ona i jej młodszy brat zajęli się nim, aż wydobrzał. Zapewnili mu jedzenie i miejsce do spania, mimo, że i tak ledwo wiązali koniec z końcem. Widząc to, jak bardzo są ze sobą zżyci, Alex przypomniał sobie, że też ma rodzinę. Że ma siostrę. Siostrę, która pewnie tam gdzieś na niego czeka. Ale… Nie potrafił opuścić przyjaciół. Tam był jego dom. – Ray wpatrywał się zamglonym wzrokiem w jakiś punkt ponad głową Willa.
– W końcu w jakiś sposób dowiedział się, że jego rodzice mięli wypadek. Bardzo poważny, nie było pewności, czy przeżyją następny dzień. Alex wrócił do domu. Jego rodzice wydobrzeli, ale pomiędzy nimi i ich synem zaczęło się coś psuć. Chcieli wiedzieć, gdzie był. On nie chciał odpowiedzieć. Wiedział, że gdyby uległ, to oni wyciągną tylko niektóre fakty i połączą tak, by pasowały do ich koncepcji. Tak, by wina leżała po stronie „tych gorszych ludzi”. Tych, którzy uratowali życie ich dziecka. – Przez chwilę oczy Raya zabłysły gniewem, lecz mężczyzna szybko się uspokoił i kontynuował, wciąż nie patrząc na zasłuchanego w jego słowa chłopaka.
- Nie byli złymi ludźmi. Tak ich wychowano, a oni sami nie widzieli niesprawiedliwości w swoim sposobie postrzegania świata. Wielu ludzi, żyjących w biedzie, szukało mniej legalnych sposobów, żeby zarobić pieniądze. Zaczynali kraść, czy sprzedawać żywy towar, albo nawet własne ciało. Dla wielu osób z dobrych rodzin słowo „biedny”, stało się synonimem „złodziej”. – Wzruszył ramionami.
- Tak, czy inaczej, to wszystko spowodowało, że Alex całkowicie stracił do nich szacunek i zaufanie. Zgorzkniał. Właśnie wtedy zaczął wierzyć, że szczęście da mu tylko samotność. Że być samemu znaczy – być wolnym. Odszedł od rodziny. Tym razem był już starszy. Nie wiem, co się z nim działo przez tych kilka tygodni. Wiem za to, że kiedy przyszedł do ludzi, którzy poprzednio go przyjęli, był załamany. Okazało się, że nie ma już gdzie wracać. Jego rodzice nie żyli. Powiedział, że umarli na jego oczach. Że „to miało go uszczęśliwić”. Ktoś zabił ich przed nim, bo kiedyś po pijaku sobie tego zażyczył. Piękna perspektywa na życie, czyż nie? Spędzić lata z myślą, że ludzie, którzy cię kochali zginęli przez ciebie. A ty nawet nie miałeś szansy pokazać im, że także ich kochasz. Mimo wszystko, dziecku trudno jest znienawidzić rodziców.
- Co się potem z nim stało? – zapytał William, gdy Ray nie kontynuował.
- Znowu jakiś czas pomieszkał z tamtymi ludźmi. A potem zrobił to, w czym był najlepszy – uciekł – odpowiedział mężczyzna gorzko. – Wiesz, po co ci to mówię?
Chłopak pokręcił przecząco głową. Ray odpowiedział nieco smutnym uśmiechem.
- Bo fajny z ciebie dzieciak. Tylko nie rozumiesz, że ucieczka niczego nie załatwia. Uciec to najprostsze wyjście. Ale uciekają tylko tchórze. – Głos Raya nabrał ostrzejszych tonów. – Mam nadzieję, że stać cię na coś więcej. W przeciwnym razie tracę tu czas.
Z tonu i słów Raya, William zaraz wywnioskował, że w tej historii było jeszcze coś, jakieś drugie dno. Instynktownie wyczuwając, że to ta bardziej nieprzyjemna dla starszego część, o nic nie pytał.
- Rozumiem.
- Więc co tu jeszcze robisz? – Ray znów się uśmiechał. – Wstawaj. Pamiętaj, że wciąż masz gdzie wrócić. Miło wskoczyć do miękkiego łóżka po spaniu na dworze.
Miło jest mieć prawdziwy dom.
Nie betowane, więc bardzo proszę o powytykanie mi wszystkiego co jest, a być nie powinno/ być powinno, a nie ma.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Neogenezis dnia Wto 19:41, 18 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Seira
Dołączył: 19 Wrz 2007
Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Opole
|
Wysłany: Nie 4:28, 27 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
No nie, jak mogłam nie skomentować!
Porwałaś się na temat trudny. Same poznanie psychologi dziecka, które ucieka, jest dość trudne. Musimy wejść w jego skóre, myślec i czuć jak ono. My, młodzi, widzimy oczywiście tylko zalety. No i oczywiście, czasami jest tak źle, że nie mamy innego wyjścia. Tylko, że po czasie okazuje się, że ucieczka nie bła dobrym rozwiązaniem. Cieszę się, że ujełaś też tą "złą" stronę bycia "na gigancie".
Obiecujący tekst, na dodatek slash. Tylko ja się pytam, gdzie dalej...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Seira dnia Nie 4:31, 27 Sty 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
NoName
Administrator
Dołączył: 15 Wrz 2007
Posty: 273
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: NoWhere
|
Wysłany: Nie 3:55, 03 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Z przyczyn technicznych Forum EL zostaje przeniesione.
[link widoczny dla zalogowanych]
Wszystkie posty zostały już przeniesione, prosimy użytkowników o rejestrowanie się, aby można było przyporządkować posty do użytkownika
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|